Kolejne dni upływają pod znakiem poprawiania szalunków. Pan Michał niestety nie może zrozumieć dlaczego każemy mu rozciągać sznurki nad wykopem i czemu tak bardzo czepiamy się odpowiednich szerokości, nasze przywiązanie do kątów prostych jest też zupełnie niezrozumiałe. Niestety nasza definicja dokładności albo przynajmniej przyzwoitości nie ma punktów styku z jego definicjami więc jeśli nie pokażemy palcem że coś jest nie tak to sam tego nie poprawi. W środę sytuacja zaczyna wyglądać .. no na pewno nie dobrze, ale w miarę rozsądnie. Szalunki w większości są a błota jest coraz mniej. Żeby osuszyć i ustabilizować wykop na dno został wysypany piasek, a dopiero na niego suchy beton. Po kilku bardzo trudnych dniach nareszcie możemy przejść do wylewania fundamentów. Niestety nie będę mogła być na miejscu - do późnych godzin wieczornych muszę być w pracy. Na szczęście Misiak będzie czuwał na straży.
| to zdjęcie chyba najlepiej pokazuje jak panowie rozumieli linię prostą |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz