poniedziałek, 6 czerwca 2011

budowla start

Zaczęło się! 6.06.2011 nasza budowa nareszcie rusza :)

Plan jest napięty więc na pierwsze 2 dni bierzemy urlop żeby być na miejscu i wszystkiego dopilnować. Pan Marek przywiózł ekipę rano - zostawił chłopaków i pojechał na inną budowę kilka kilometrów dalej. Okazuje się, że u nas będzie wszystkiego pilnował Pan Michał.

Plan jest następujący
1. zdjąć humus - koparkowy
2. wytyczyć obrys budynku - geodeta
3. wykopać fundamenty - koparkowy pod wodzą Pana Michała
4. wylewanie ław fundamentowych = betoniarka pod wodzą Pana Michała

Koparkowy (przesympatyczny gość) zdjął humus. Czekamy na geodetę






Geodeta pojawił się po południu, wyznaczył co miał wyznaczyć wpisał coś w dziennik i pojechał. Nasza ekipa (w klapkach) zabrała się za zbijanie płotków na rogach przyszłego budynku i wyznaczanie ław fundamentowych. Zgodnie z zaleceniami kierownika budowy fundamenty mają być kopane na 110 cm w głąb. Pierwsze zanurzenie łyżki koparki i... woda, morze wody. Wiedzieliśmy, że jest mokro, ale nie wiedzieliśmy, że aż tak..





Zapadła decyzja żeby wykopać obok dołek i tam będzie spływała woda. Kopiemy dalej. W sumie wykopy pod ławy fundamentowe widzę pierwszy raz w życiu ale nie wygląda to dobrze. Ziemia po bokach się obrywa, na dole zbiera się błoto a nasi panowie nie mają pomysłu co z tym fantem zrobić...

Dzwonię do kierownika - miał przyjechać na początek budowy. Panowie rzucają pomysły, żeby wybrać całą ziemię spod budynku i wszędzie nalać betonu ... na samą myśl o tym ile miałoby to kosztować mamy ochotę wszystko zasypać i czym prędzej sprzedać.
Kierownik zarządził że wykop trzeba zaszalować, błoto wybrać a na spód nasypać suchego betonu i dopiero wtedy wkładać zbrojenie. Postanowione - plan na jutro jest. Żeby ekipie było trochę łatwiej koparka przyjedzie też jutro żeby wybrać to co zdążyło się oberwać. Zmęczeni i trochę załamani wracamy do domu. Oby jutro było lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz