Skoro mamy nową Ekipę to trzeba uprzątnąć pozostałości po poprzednikach. Panowie za bardzo się nie spakowali bo w sumie wyjeżdżając nie wiedzieli, że już nigdy nie wrócą. Proponowaliśmy kilka razy żeby Pan Marek przyjechał zabrać ich rzeczy (i sprzęt) z baraku, ale jakoś nigdy im nie pasowało.
W takim układzie postanowiliśmy, że to co zostawili spakujemy sami i zbierzemy w jednym miejscu, żeby nowym wykonawcom nie plątało się pod nogami (i też żeby nie było zarzutów, że coś zginęło). Przy okazji sprzątania chowamy trochę rzeczy osobistych, wywalamy zgniłe jedzenie, ale zaschnięte obrzydliwe talerze pakuje im do torby (am I evil? yes I am ;>) w końcu wyrzucić cudzych rzeczy nie mogę, a zmywać po nich nie zamierzam. Skoro panowie się wyprowadzili to taki sam los czeka Panią Patrycję - rozbudowaną w górnych partiach blondynę w formacie A4, której prawdopodobnie kłopoty z pęcherzem każą pozostawać w bardzo niewygodnej pozycji.
Przy okazji porządków odkrywamy powody zdumiewającej, jak na osoby pracujące fizycznie, budowy ciała naszych byłych wykonawców - tyle browaru ile oni wypili w 8 dni (bo w sumie tyle byli) my nie wypijemy pewnie przez najbliższe 5 lat.
Wymieniamy również kłódki - na wszelki wypadek, nie chcemy żeby w ramach zemsty lub złośliwości nowej ekipie zniknął jakiś sprzęt.
Pan Czarek co prawda nie będzie mieszkał na budowie, tylko jak normalny cywilizowany człowiek, u siebie w domu, ale ustaliliśmy, że skoro kontener i tak jest zapłacony za miesiąc z góry to przyda się na narzędzia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz