środa, 2 maja 2012

ahoj

Cytując jednego z moich zdecydowanie najmniej ulubionych prezenterów telewizyjnych "co za tydzień"! W poniedziałek pojechaliśmy na Słowację, do Mikulasza, a tym razem konkretnie do miejscowości Uhorska Ves pod Liptowskim Mikulaszem. Lubię myśleć, że ta nazwa oznacza "ogórkowa wieś" ale zważywszy, że leży pod samymi górami to chyba jednak nazwa znaczy coś innego.
Wycieczka tym razem nietypowa bo jedziemy za pomocą samochodu Mamusi. Nasz ostatnio trochę niedomaga. Dla nas to o tyle wydarzenie, że nigdy w życiu nie jechaliśmy tak nowym samochodem. Trochę strach, w końcu czy można ufać maszynie która na wyświetlaczu pokazuje kiedy zmienić bieg? To takie trochę jakby ubezwłasnowolnienie...ale ogólnie rzecz biorąc jedzie się miło :)
Dojechaliśmy dosyć późno bo niby Polska w budowie, ale drogi na południe dalej mamy jakie mamy.  Połaziliśmy sobie trochę w tą i z powrotem wzdłuż rzeczki, pojechaliśmy zobaczyć czy Mara (takie sztuczne jezioro) jest na miejscu, tradycyjnie poszliśmy na jedzenie do Route'a i tyle było poniedziałku. We wtorek za to byliśmy w aqaparku - nie ma co ukrywać, że to główny punkt wycieczki :) Jest po co jechać. Wszystkich tych, którzy jeszcze nie znają tatralandii serdecznie zachęcam żeby poznali - najlepiej z bliska. Przez cały dzień taplaliśmy się w basenach z bąbelkami, zjeżdżaliśmy wielkimi zjeżdżalniami w pontonach lub bez i odpoczywaliśmy w cieplutkich wodach termalnych - bosko.
Zadanie wykonane można wracać do domu. Można by zapytać a czemu tak krótko? nie ma co robić w tym Liptowie? ależ oczywiście jest, ale pora wracać bo na miejscu czeka na nas sporo atrakcji.

i leżąc sobie w basenie można oglądać takie widoki :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz