Wiedziałam, że działka jest spora, bo w gruncie rzeczy na planie widać, że za domem jest spory kawałek ziemi, ale jakoś przyzwyczaiłam się, że górka humusu, która ogranicza nam widoczność to taka jakby naturalna bariera. Na początku kiedy geodeci wbili paliki na końcu działki wydawało mi się, że się pomylili. Bałam się, że przy pomiarze nasza działka okaże się malutka i pole, które do tej pory traktowałam jak "swoje" znajdzie się daleko po stronie sąsiadów. Jednak bardzo miło się zaskoczyłam - mamy zielska a zielska :) Chłopaki jeździli po całej okolicy sprawdzać jakieś punkty kontrolne żeby mieć pewność, że to faktycznie nasze krzaki. Po wyznaczeniu punkcików rozciągnęliśmy sznurki i teraz już widać co trzeba kosić, a czemu pozwolić rosnąć :)
| Wbrew pozorom Misiak wcale nie poszedł do sąsiadów :) |
| i teraz też jest u siebie |
| jak się dobrze przyjrzeć to widać sznurek, który pokazuje granice działki - widok z sypialni |
Po części związanej z szeroko rozumianymi zadaniami budowlanymi przyszedł czas na rozrywkę. W sobotę odwiedzają nas Dziadki i Mamusia. Jak zwykle jest uroczo i pysznie, ale niestety jedno wydarzenie zburzyło ten porządek. Otóż Mamusia skusiła się na spacer po włościach w poszukiwaniu polnych kwiatów i tak się nieszczęśliwie złożyło że stanęła na gwóźdź :( oczywiście zardzewiały - takie co się nadają trzymamy w pudełku. Pierwsza pomoc udzielona, ale na wszelki wypadek wieczorem jedzie się zaszczepić na tężec.
W niedzielę przyjeżdżają Vkoskie z potomkiem, ale wcześniej na krótką i niezapowiedzianą wizytę wpada Zgredek z ciocią i dziadkiem. Cała wizyta trwała może 5 minut, ale wystarczyło, żeby Zgredek ... wlazł na gwóźdź! No normalnie fatum jakieś, przez rok nic się nie stało, a teraz kumulacja. Z racji świeżych doświadczeń namawiamy Zgredka na wycieczkę do szpitala żeby się zaszczepił. I jak tu nie powiedzieć, że moi rodzice mają ze sobą wiele wspólnego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz