czwartek, 26 kwietnia 2012

mój jest ten kawałek podłogi

a właściwie nasz :) i nie kawałek a całkiem spora połać :)
Panowie od wylewek uwinęli się błyskawicznie. Wczoraj zaczęli układać styropian (tam gdzie nie było podłogówki) a dziś wylali wszystkie posadzki. Niestety nie było nas przy samym wylewaniu, a szkoda, bo podobno jest to dosyć widowiskowe. Nasze wylewki są z miksokreta. Brzmi okropnie, ale dzięki Bogu nie chodzi o zmiksowane krety, to tylko nazwa maszyny, która miesza i wyrzuca z siebie beton. Przyjechaliśmy na sam koniec. Poprosiliśmy kierownika budowy, żeby przyjechał sprawdzić czy wszystko jest ok - jego inspekcja wypadła pomyślnie, podobno jest ładnie i równo. Póki co musimy wierzyć na słowo, bo przynajmniej przez 24 godziny nie można wejść do środka.
Z tego co opowiadał kierownik po wylaniu posadzki, wchodzi na nią człowiek w styropianowych butach i wyrównuje ją czymś co przypomina wentylator - no naprawdę żałuje, że nie widzieliśmy tego na żywo. Teraz możemy zobaczyć tylko tyle
tyle widać przez drzwi

a tyle przez garaż
przez okno tarasowe widać nie wiele bo odbija się światło :/ no nic, poczekamy. 
Wielkimi krokami zbliża się weekend majowy, który w tym roku ma aż 9 dni (jak się dobrze zakombinuje). Grzech nie wykorzystać i nawet myśleliśmy żeby pojechać gdzieś dalej niż do nas na wieś. Zabrałam się za szukanie jakichś Grecji last minute czy takiego, ale po pierwsze jest to w sumie dosyć drogie, a po drugie okazuje się, że "last minute" trzeba planować przynajmniej na tydzień przed wyjazdem - bez sensu. Tak czy owak coś ciekawego na pewno się na ten czas wymyśli, a skoro nie jedziemy od razu to w sobote przyjedzie do nas brama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz