sobota, 28 kwietnia 2012

zamknięte

Koniec z kotami włażącymi do garażu. Dziś panowie zamontowali bramę :) Póki co brama będzie otwierana siłą mięśni, bo napęd nie dojechał. W sumie może to i lepiej bo póki co nie jest nam specjalnie potrzeby, a im mniej na miejscu rzeczy, które mogłyby dostać nóg tym lepiej. Brama jest ładniutka, a dom znów się zmienił :)





W środku też sporo zmian. Podłoga jest w końcu na docelowej wysokości, wszystkie rury pochowane i zrobiło się tak... domowo. Gdyby nie to, że człowiek przyzwyczaił się do wygód typu bieżąca woda, wanna i możliwość przygotowania ciepłego posiłku innego niż parówki z czajnika, to można by się wprowadzać :)

kuchnia

salon - okna mam na wysokości kolan :)

korytarz


za oknem rosną nam sąsiedzi - szybko im idzie

)
a jaki mają ładny widok ;)

a nad nami lata balon

a to ... a to są skarby, które zbiera nasz kolejny sąsiad. trudno powiedzieć  jak chce to wykorzystać, ale na miejscu ekipy, która będzie u niego budować raczej bym się nie cieszyła.


no i starczy tych atrakcji na dziś. W poniedziałek jedziemy na Słowację :) W końcu nie byliśmy już ...2 lata :)

czwartek, 26 kwietnia 2012

mój jest ten kawałek podłogi

a właściwie nasz :) i nie kawałek a całkiem spora połać :)
Panowie od wylewek uwinęli się błyskawicznie. Wczoraj zaczęli układać styropian (tam gdzie nie było podłogówki) a dziś wylali wszystkie posadzki. Niestety nie było nas przy samym wylewaniu, a szkoda, bo podobno jest to dosyć widowiskowe. Nasze wylewki są z miksokreta. Brzmi okropnie, ale dzięki Bogu nie chodzi o zmiksowane krety, to tylko nazwa maszyny, która miesza i wyrzuca z siebie beton. Przyjechaliśmy na sam koniec. Poprosiliśmy kierownika budowy, żeby przyjechał sprawdzić czy wszystko jest ok - jego inspekcja wypadła pomyślnie, podobno jest ładnie i równo. Póki co musimy wierzyć na słowo, bo przynajmniej przez 24 godziny nie można wejść do środka.
Z tego co opowiadał kierownik po wylaniu posadzki, wchodzi na nią człowiek w styropianowych butach i wyrównuje ją czymś co przypomina wentylator - no naprawdę żałuje, że nie widzieliśmy tego na żywo. Teraz możemy zobaczyć tylko tyle
tyle widać przez drzwi

a tyle przez garaż
przez okno tarasowe widać nie wiele bo odbija się światło :/ no nic, poczekamy. 
Wielkimi krokami zbliża się weekend majowy, który w tym roku ma aż 9 dni (jak się dobrze zakombinuje). Grzech nie wykorzystać i nawet myśleliśmy żeby pojechać gdzieś dalej niż do nas na wieś. Zabrałam się za szukanie jakichś Grecji last minute czy takiego, ale po pierwsze jest to w sumie dosyć drogie, a po drugie okazuje się, że "last minute" trzeba planować przynajmniej na tydzień przed wyjazdem - bez sensu. Tak czy owak coś ciekawego na pewno się na ten czas wymyśli, a skoro nie jedziemy od razu to w sobote przyjedzie do nas brama.

wtorek, 24 kwietnia 2012

wszędzie pułapki

A już było tak ładnie i gładko. Wszystkie sterczące ze ścian kable elegancko schowali pod tynkiem, a teraz dla odmiany mamy plątaninę rurek na podłodze. Hydraulik skończył rozkładać podłogówkę, zrobił podejścia pod grzejniki i jeszcze jakieś tajemnicze (przynajmniej dla mnie skrzynki) które mają tym wszystkim zarządzać. Trzeba strasznie uważać przy chodzeniu, ale na szczęście to też się niedługo zmieni, bo już jutro zaczną działać z wylewkami :)





piątek, 20 kwietnia 2012

żegnajcie zimne stopy

Hura! znów dzieją się rzeczy. Hydraulik przyjechał i zaczął rozkładać styropian pod podłogówkę i wszystkie te śmieszne rurki dzięki, którym będzie można chodzić na bosaka, a babcia nie będzie miała racji mówiąc "załóż kapcie bo się przeziębisz". Tym razem to Misiak jest w centrum wydarzeń, a ja siedzę w robocie i wpatruje się w telefon czekając na relację. Małżonek bohatersko odbiera pozwolenie na budowę przyłącza gazowego ze starostwa. Tak jak wcześniej ustaliliśmy, kuchenka ma być indukcyjna, ale awaryjnie zrobimy podejście pod kuchenkę gazową, bo jakby nam się kiedyś odwidziało, to łatwiej przyłączyć się do rury w ścianie niż ryć podkopy przez nasz przecudnej urody trawnik i idealnie gładki podjazd (które oczywiście będziemy wtedy mieć ;) ) Jakby tej wspaniałości nie było wystarczająco, Misiak idzie jeszcze do firmy, która trudni się robieniem podkopów pod gaz i wodę i umawia się z nimi na wykonanie przyłączy. Wygląda na to, że to oni zajmą się za nas resztą papierów - bardzo mi to odpowiada. Co prawda trochę trzeba będzie poczekać aż wezmą się do roboty, ale grunt że to załatwią.

środa, 18 kwietnia 2012

a jeśli będzie zimno?

Po tynkach znowu nazbierały się gigantyczne ilości śmieci, więc znów spędzamy upojny weekend przerzucając worki, folie, gruz, butelki i inne arcyciekawe przedmioty z bezkształtnej kupki do kontenera na śmieci.
Skoro mamy już tynki to powinniśmy się szybko zainteresować tematem wylewek, żeby wszystko razem sobie później schło. Chodzi o to, że w czasie schnięcia nie bardzo można cokolwiek robić, więc dobrze by było nie tracić czasu najpierw na tynki, później na wylewki - mogą sobie schnąć razem. A dlaczego nie można nic robić? być może dlatego, że to dobra wymówka żeby trochę odpocząć ;) nie do końca - chociaż fakt, całkiem atrakcyjna perspektywa. Chodzi o to że następnym krokiem jest ocieplenie dachu wełną mineralną, a jeśli wełna złapie wilgoć to za nic nie da się jej wysuszyć a co więcej może zapleśnieć, zgnić itp. I wtedy zamiast izolacji jest duży problem.
Żeby zrobić te wylewki to po pierwsze trzeba znaleźć kogoś kto je zrobi, ale wcześniej trzeba zdecydować gdzie chcemy mieć ogrzewanie podłogowe. I tu kolejny dylemat - z jednej strony fajnie by było nie mieć grzejników, bo to nic ładnego. Ok, istnieją ładne grzejniki, ale nie przypominam sobie żebyśmy ostatnio wygrali w totka, wiec załóżmy, że nie istnieją wcale. A z drugiej strony na ogrzewaniu podłogowym nie można położyć każdego rodzaju podłogi. I znów sprostowanie, jesteśmy dorośli, biali i wolni (jak mawia jedna Katarzyna) więc możemy robić co nam się podoba, ale nie ma sensu najpierw wydawać kasy na ciepłą podłogę, żeby później przykryć ją np. drewnem, które jest izolatorem (i również wydać na nie niemałą fortunę). Przyjmujemy więc następującą taktykę: tam gdzie jesteśmy w stanie zaakceptować kafelki będzie ogrzewanie podłogowe, tam gdzie chcemy mieć drewno albo panele - grzejniki.
Spotykamy się z Panem od Wylewek (poleconym przez Pana Czarka), który określa na jakiej wysokości mamy mieć tą wylewkę, a z tego też wynika ile styropianu możemy dać na podłogę. Wychodzi, że mamy miejsca na 20 cm - to całkiem przyzwoity wynik, powinno być cieplutko. Niestety wychodzi też na to, że schody, które Pan Czarek tak ładnie zrobił, nie do końca się w ten wymiar wpisują. Pierwszy schodek będzie bardzo niski, a ostatni wysoki. Prawdopodobnie to efekt tego, ze gdzieś się w komunikacji pogubiliśmy i raz mówiliśmy, że styropianu będzie 15 a raz 20... no nic, sytuacja do uratowania, trzeba będzie trochę schody nadlać i będzie działało.
Hydraulik dogadany, mają zacząć jeszcze w tym tygodniu.

piątek, 13 kwietnia 2012

jak w domu :)

I już :) Prawie na Misiakowe urodziny. Tynki skończone. Na wszelki wypadek prosimy kierownika budowy żeby spojrzał na nie fachowym okiem i ocenił czy wszystko jest ok. Ocena wypada dobrze, kierownik wskazał kilka miejsc gdzie tynki trzeba dociągnąć wyżej lub niżej, żeby późniejsza zabudowa z karton gipsu wszystko ładnie przykryła. Tynkarz mówi, że ewentualne rzeczy do poprawki i tak wyjdą z czasem jak tynki podeschną i wtedy mamy do niego zadzwonić, a on przyjedzie i poprawi.
Jest niesamowicie. W końcu czujemy, że na prawdę będziemy tam mieszkać :)

tynki na razie są be-żowe i z czasem będą jaśnieć. chodzi o to, że jaśnieją kiedy schną, tylko nikt nie jest w stanie precyzyjnie określić ile to schnięcie ma trwać





tymczasem za oknem ...sąsiady nie zważając na błoto pną się do góry.  No ale jak się nie bywa na budowie to i nie ma się zmartwień - kwestia podejścia ..

środa, 4 kwietnia 2012

tynkowanie rozpoczęte

No i zaczęło się. Na budowli praca znów idzie pełną parą. Tynkarze mieszkają na miejscu i pracują do późna. Cały proces ma potrwać jakieś 2 tygodnie. Na razie jeszcze nie widać wiele, ale już jest fajnie :) Zaczyna to przypominać ..mieszkanie. W końcu dom jest podobny do ludzkiego wyobrażenia nowego mieszkania :)
W międzyczasie zamawiam bramę garażową. Najwyższy czas zamknąć całość, żeby już nie wiało. Będzie też można zlikwidować deski, które teraz są zabite na sztywno między garażem a kotłownią i będzie można łazić tamtędy swobodnie, a może nawet trzymać tam jakieś graty.
Brama będzie w kolorze orzech czyli takim samym jak okna.

niedziela, 1 kwietnia 2012

żegnajcie mury

Zazwyczaj nie ma się z czego cieszyć jeśli ktoś mówi, że będzie opóźnienie. Tym razem jest inaczej. Tynkarz dzwonił, że nie zacznie w tym tygodniu, wejdzie w poniedziałek. I całe szczęście bo z rozkładaniem kabli jesteśmy w d..rewnianym lesie ;) Dzięki tej obsuwie nie musimy jeździć rozkładać tych kabli po ciemku po pracy tylko spokojnie można poczekać do weekendu. W międzyczasie wróciła do nas tojka - na zimę ją pożegnaliśmy, bo raz, że w kuper zimno i sikać się chce jakby mniej, a dwa że ludzi na bieżąco na miejscu nie ma, więc można żyć bez niej.

Tynkarze będą potrzebowali masy prądu, więc poprosiliśmy elektryka, żeby doprowadził prąd do budynku. Co prawda na razie jest tylko potrójne gniazdko w wiatrołapie, ale to i tak duża zmiana bo nie trzeba już latać z przedłużaczem do skrzynki na zewnątrz.

zanim zaczną paćkać ściany i na zawsze zakryją nasze mury musimy zrobić z  milion takich zdjęć, żeby później było wiadomo gdzie są kable i gdzie lepiej nie przybijać gwoździa na obrazek

na ścianie telewizyjnej doszły kolejne kable - głośnikowe, HDMI, no i oczywiście sieciowy

chęci mamy szczere, ale z liniami prostymi nie radzimy sobie najlepiej
Tynkarze przyjechali w sobotę, żeby pokryć drewniane słupy na poddaszu siaką i klejem - podobno bez tego tynk może odpadać, bo z drewnem średnio się lubią. Jutro zaczynają, a kiedy skończą nic nie będzie już takie samo.