No i stało się. Pan Czarek skończył pracę. Z jednej strony to wspaniale a z drugiej fatalnie. Wspaniale bo mamy zakończony największy etap budowania, wszystko jest pięknie i w ogóle. A fatalnie, bo do tej pory było wiadomo co się dzieje - Pan Czarek dzwoni i mówi co potrzebuje, buduje, my przyjeżdżam i robimy fiu fiu. Bardzo dobry schemat działania. A teraz? Co my biedne żuczki zrobimy? ehh...
Wieczorem spotykamy się na budowli z Panem Czarkiem i Kierownikiem Budowy. Kierownik ogląda wszystko dokładnie i szuka dziury w całym, bo widać, że aż go świerzbi żeby się do czegoś przyczepić :) znalazł jakiś mikroskopijny prześwit w dachu, ale to nic czym należałoby się przejmować. Zapraszamy na pożegnalny poczęstunek (upiekliśmy muffinki) i .. i już. zostaliśmy sami (oprócz nas są jeszcze komary, ale na nie nie można liczyć)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz