Wydarzenia znów nabierają tempa. Okazuje się, że powolne powstawanie ogrodzenia to tylko wypadek przy pracy i indywidualne kwestie osobowe, ekipa od elewacji zasuwa, że aż miło. Zaczęli w poniedziałek a już dziś cały dom jest ocieplony i "oklejowany". Panowie mieszkają na miejscu i pracują od bardzo wczesnych godzin porannych. Między innymi dlatego, że chcą robić jak najwięcej zanim zacznie się najgorszy upał, a jest na prawdę gorąco. Trochę dziwnie, że znowu ktoś u nas mieszka, no ale trzeba być gościnnym :)
W tym tygodniu w końcu skończone zostało ogrodzenie. Trwało to koszmarnie długo, ale najważniejsze, że już jest. Śmiesznie, teraz ma się takie złudzenie bycia bardziej oddzielonym, pomimo, że to zwykła siatka :) Kiedyś puści się na niej jakieś pnącze, zasadzi tuje albo jeszcze co innego.
Poza tym w końcu pozbyliśmy się tojki :) co za ulga, koniec z sikaniem tylko w nagłych przypadkach :) no i ulga dla kieszeni bo to jednak prawie 200 co miesiąc.
 |
tak by wyglądał nasz dom gdybyśmy zostawili robienie kolorowego tynku
na bliżej nie określone później |
 |
skoszenie i ogrodzenie = + 10 do wielkości działki ;)
a w tle widać, że nie tylko my się ocieplamy |
 |
o ten fragment ściany nad dachem garażu trochę się martwiliśmy
bo ciężko się tam dostać. na szczęście Panowie nie wiedzieli, że to coś trudnego :) |
 |
| świąteczna choinka - wsadziliśmy ją w kwietni u i proszę, nie tylko się przyjęła , ale jeszcze rośnie :) |
 |
| a to są nasze słoneczniki :) |
Sezon budowlany w pełni, ale nie zapominajmy, że jest też środek wakacji. Ten tydzień to też czas bardzo intensywnych poszukiwań miejsca noclegowego w Chorwacji. Tak, tak w Chorwacji :) po przerwie zdecydowaliśmy, że chcemy znów jechać i pomimo, że może się to wydawać trochę szalone i niepoważne doszliśmy do wniosku, że jechać trzeba. Wychodzimy z zasady, że póki jeszcze można to trzeba korzystać, bo za rok pewnie będzie jeszcze trudniej. Postanowiliśmy też, że po ostatnich latach jeżdżenia jak stare pierniki samochodem tym razem jedziemy moturem :) Oczywiście VFRą, Ernest jest za malutki na takie podróże, poza tym ja się takich tras nie podejmuje. Kolejny dylemat to gdzie jechać w tej Chorwacji - jest oczywiście opcja zawsze dobra czyli Igrane, ale przy całym moim zamiłowaniu do sytuacji przewidywalnych, jechanie 3 raz w to samo miejsce to może jednak przesada. Chociaż... ;) Ostatecznie wymyśliliśmy sobie, że zrobimy opcję mieszaną i pojedziemy na tydzień do Igrane i na tydzień gdzieś na Istrię. Pomysł bardzo dobry, ale przy wykonaniu pojawił się problem. O ile w Dalmacji z miejscami nie było większego problemu, o tyle na Istrii jakiś dramat. Wysłałam chyba z 40 maili i wszystko albo zajęte, albo w jakiejś kosmicznej cenie. W ostatniej chwili napisała jakaś Pani, że mają wolny pokój w rozsądnych pieniądzach, ale tylko na 3 dni. To nie do końca to o co nam chodziło, ale z drugiej strony krótszy wyjazd to zawsze trochę mniej wydanych pieniędzy, a 3 dni w nowym miejscu też dobre. Już się nie mogę doczekać :) dom zostawiamy w dobrych rękach. Zabawnie, ostatnio jak wyjeżdżaliśmy na wakacje po powrocie pierwszy raz widzieliśmy dach, teraz jak wrócimy dom będzie miał kolor. Powrotu też się nie mogę doczekać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz