niedziela, 30 września 2012

kuna

Tym razem nie budujemy, chorujemy. A raczej Misiak choruje, a ja dbam, żeby nie brakowało mu herbatki. Mimo wszystko budowlę trzeba odwiedzić. Na miejscu powstaje front naszego ogrodzenia. Pomimo ambitnych planów musimy zadowolić się ogrodzeniem z siatki. Niestety, nasze pomysły nie idą w parze z budżetem. Ale siatka też może być niezła jak puści się na nią jakieś pnącze. Zresztą jak się ma ok 55 metrów z przodu to ciężko murować całość z klinkieru, czy może ręcznie robionej cegły jaka nam się marzyła.




A poza ogrodzeniem mamy .. kunę :) ogromnie ładny zwierzak, co prawda okropny szkodnik, ale póki sobie siedzi w pustakach to jest śliczna.

W tym tygodniu odkryliśmy, że koło mieszkania w którym obecnie mieszkamy jest firma, która robi meble kuchenne - dacter. Wybraliśmy się obejrzeć co mają i wygląda na to, że te same rozwiązania, które były w BRW są też u nich i to w zdecydowanie rozsądniejszych cenach. Wybraliśmy wstępnie fronty (orzech) i będziemy się umawiać na zrobienie pierwszego wstępnego projektu :)

niedziela, 23 września 2012

łazienka, czas start

W końcu odebraliśmy zamówione płytki do łazienki - przynajmniej te na ścianę. Przewożenie jak zwykle nie należało do łatwych, ale udało się. W tygodniu kupiliśmy wszystkie potrzebne rzeczy typu, kleje, krzyżyki, folię w płynie i pędzle. Zapowiada się intensywnie, ale nie mogę się doczekać żeby zobaczyć jak płytki będą wyglądały na ścianie.
tak wygląda łazienka - już niedługo :)
ta dziura w podłodze to miejsce na odpływ liniowy.
jakby się wcześniej pomyślało i powiedziało ludziom od wylewki to by tą dziurę zostawili,
a że się nie powiedziało to Misiak musiał ją na nowo wykuć


zaczynamy od pomalowania ściany pod prysznicem folią w płynie
zgodnie z instrukcją powinno się to zrobić 2 razy,
więc na wszelki wypadek robimy 3 :)

później ściana z lustrem
Misiak jest bardzo zdolny :)
a ja nie mogę się doczekać kwiatkowych dekorów

:-o
Misiak wycina dziury pod gniazdka

nareszcie widać kwiatki :) na tym zielonym tle wyglądają trochę dziwnie,
ale już mniej więcej wiadomo o co chodzi :)

i to by było tyle na weekend - kawał dobrej roboty :)
a nad wszystkim czuwa trochę znudzony Kubik, którego Pani pojechała zwiedzać świat 

niedziela, 16 września 2012

z górki na pazurki

Pora zmienić krajobraz. Mówiąc dokładniej, pora "zniknąć" humusową górkę, która towarzyszy nam od początku budowy. Co prawda, jest to ciekawy element krajobrazu i zasłania nas przed sąsiadami, ale skosić  się tego nie da, a w wysokiej trawie siedzą koszmarne żółte pająki podobne do osy tylko z wielkimi łapami .. brr, i może nie jest to jest główny powód, dla którego górka musi zniknąć, ale dla mnie chyba najważniejszy. Nic mnie nie obchodzi, że będę mieszkać na wsi, pająków tolerować nie będę i koniec.
Dlatego w sobotę przyjeżdża koparkowy żeby przegnać pająki i rozpłaszczyć górkę.

A co ma górka do pająków? Ano ma, bo gdzie indziej ich nie ma, tylko w tej wysokiej trawie siedzą.

tym razem bez eksperymentów, przyjechał nasz sprawdzony koparkowy

podczas kopania znalazła się między innymi mysz - koparkowy wyłowił ,
ją na pokrywkę od wiaderka i wyekspediował "do sąsiada"
Znalazł się też kret, ale kret zdążył schować się w ziemię, zanim został wysłany w podróż
do sąsiada ;) 
i nie ma górki. za to jest masa ptaszorów, które polują na dżdżownice ..
i pająki ..mwahahahaha ;>

a kot nie wiem na co poluje, ale ostentacyjnie pokazuje, że ma głęboko nas
i nasze głupiutkie ogrodzenie

niedziela, 9 września 2012

wielkie porządki

W tym tygodniu postanowiliśmy wstępnie rozpoznać temat kuchni. Może się to wydawać zbytnim optymizmem, ale z tego co wiem na kuchnie trochę się czeka, a jest to dosyć podstawowa sprawa jeśli chodzi o rzeczy potrzebne do wprowadzenia.

Koncepcja kuchni zmienia się nam jak w kalejdoskopie. Kiedy zaczynaliśmy budować myślałam o kuchni rustykalnej z ciężkimi drewnianymi meblami, masywnym okapem a może nawet warkoczami czosnku. Ale im  więcej oglądamy tym bardziej skłaniamy się ku kuchni nowoczesnej, albo chociaż nowożytnej. Przez całe życie mieliśmy kuchnie, może nie rustykalne, ale klasyczne, z "rzeźbionymi" frontami szafek i chyba już nam się opatrzyło. Ostatnio w ikei spodobała nam się kuchnia biało czarna (biały dół i czarne szklane szafki na górze) bardzo elegancko to wyglądało, a że to ikea to pewnie nie jest jakoś zabójczo drogo. Poszliśmy więc do ikeowego "konsultanta", żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Oględnie mówiąc Pani była średnio pomocna. Mówiła swoim slangiem podając wymiary szafek i zlewów, skąd mam wiedzieć jaką szafkę mam mieć do jakiego zlewu... no ale nieważne. Koniec końców dowiedzieliśmy się, że szafki z ikei występują tylko w ściśle określonych rozmiarach, a jeśli chce się np 2 cm węższą to mogą to zrobić, ale wtedy traci się gwarancję, a poza tym nie wszystkie fronty można przyciąć, te które nas interesują nie :( i to by było na tyle jeśli chodzi o meble kuchenne w dobrej cenie... trzeba będzie szukać gdzie indziej. W BRW były całkiem fajne, ale zamiast 5 koła trzeba wyjąć 16..

Poza wycieczką do kuchni mieliśmy w tym tygodniu uruchomienie pieca. Przyjechał serwisant i zrobił tak żeby piec działał, więc teraz już zima nam nie straszna :)

A w weekend.. niestety znów czekają nas porządki. Po ocieplaniu została masa styropianowych śmietków, więc zamawiamy kontener i do dzieła.
jak się przyjrzysz zobaczysz, że w kontenerze jest but - przyjechał razem z kontenerem.
nie mam pojęcia o co chodzi z tymi butami ale to już kolejny raz, kiedy dostajemy
kontener z butem...
budzi to u mnie dziwne skojarzenia, może oglądam za dużo filmów

i zapakowane. niestety nie wszystko się zmieściło,
co oznacza, że ta operacja czaka nas jeszcze raz :(
 Poza pakowaniem śmieci mamy jeszcze jedno ambitne zadanie. Musimy rozplanować układ płytek w łazience. Po długich rozmyślaniach zdecydowaliśmy się w końcu na płytki beżowe i dwa kwiatowe paski - dookoła lustra i pod prysznicem. Wiem już, że lustro można zamówić w takim rozmiarze jak nam się będzie podobało, więc możemy spokojnie zacząć od płytek. Podejrzewam, że nasz wybór będzie dla wielu mocno kontrowersyjny i jednym się będzie podobało, a inni będą myśleli, że do reszty zdurnieliśmy, albo w najlepszym przypadku, że płytki trafiły do nas przez pomyłkę, a nam zabrakło asertywności żeby powiedzieć, że to nie te. Nieważne, nam się podoba i przynajmniej nie będzie to kolejna nudna waniliowo czekoladowa łazienka.
zdecydowaliśmy się na te niebiesko zielone, pomarańczowe też
braliśmy pod uwagę, ale ostatecznie pomarańczowego mam już na co dzień wystarczająco ;)

znamy wymiary płytek więc rozrysowaliśmy je sobie na ścianie żeby
zobaczyć w jakim miejscu można zrobić lustro i jaka wielkość będzie najlepsza

a wieczorem ognisko jak za starych działkowych czasów


niedziela, 2 września 2012

let there be light

Odkąd możemy spać w domu wakacyjne weekendy nabrały zupełnie nowego wymiaru. W sobotę rano pakujemy bambetle, jakieś jedzenie i jedziemy. Tym razem pora na postęp technologiczny - panowie zamontowali nam napęd do bramy i teraz wystarczy zrobić "klik" i brama się otwiera :) wchodzenie drzwiami nagle zrobiło się jakby mniej fajne ;)

Przyjechał też elektryk, żeby podłączyć nasz dom do prądu. Tzn, teraz prąd jest już nie tylko w wiatrołapie ale też w kilku innych podstawowych miejscach w domu. Mamy też pierwsze żarówki - najważniejsze w salonie i w kiblu, teraz można sikać nawet w nocy.

Pojechaliśmy też zamówić kominek - w końcu zdecydowaliśmy się na Romotop. Pan od kominka jest na pewno bardzo mądry w kwestii kominków, ale też ubi na każdym kroku pokazać, że sprzedaje ludziom coś, o czym oni nie mają zielonego pojęcia, co trochę mnie wnerwia, ale cóż, nie wszystkich muszę lubić. Do kominka zaproponowano nam kota gratis :) tak się akurat złożyło, że Pan od kominka znalazł u siebie kociaki i szuka dla nich domu. Fakt, że urokliwce z nich nieprzeciętne, ale w gruncie rzeczy nigdy nie marzyłam o kocie.

Po południu mamy gości - Dziadki, Mamusię i Młodocianych... i ciasto oczywiście :)


ścianka telewizyjna ;)



mebel :) regał od Dziadka - bardzo przydatny

oldschoolowe wiadro od Babci ;)