czwartek, 27 października 2011

czy aby na pewno nie jesteś wielbłądem?

Jutro Pierwszy Komunistyczny Oddział Banku Polskiego miał nam wypłacić majątek uzbierany przez przodków. Ale to by było za proste. Okazuje się, że przysłali do nas list. Pieniądze w liście? nieee, otóż bankowi mędrcy uznali, że chyba coś kręcimy bo nasza wieś nazywa się inaczej w pozwoleniu na budowę a inaczej w w księdze wieczystej - chodzi dokładnie o 3 litery "PGR".
Czyli jest tak: Wieś jako wieś nazywa się Żabigród* i tak jest na mapie i w księdze wieczystej, a w pozwoleniu na budowę napisane jest że budujemy się na działce w miejscowości Żabigród-PGR. Na pozór może się wydawać, że faktycznie lepsze z nas cwaniaki i kupiliśmy działkę gdzie indziej a później znaleźliśmy wieś o bardzo podobnej nazwie i tam budujemy dom. Ale, ale! wystarczy mieć jako tako przyzwoity wzrok żeby zauważyć, że w księdze wieczystej jest napisane jak wół "miejscowość: Żabigród, obręb: Żabigród - PGR" no ale w końcu to nie jest byle jaka instytucja tylko PKO BP, które żąda "dostarczenia dokumentów wyjaśniających rozbieżność" i co mam im dostarczyć? mapę z podziałem administracyjnym? okulary? fragment mózgu odpowiadający za przetwarzanie informacji słownych?
Dzwonie do tych mądrali żeby ustalić czego właściwie od nas chcą. Wysoka urzędniczka bankowa zaproponowała mi żebyśmy dostarczyli "sprostowanie do pozwolenia na budowę". Mogło by to być trochę kłopotliwe bo musielibyśmy przekonać ustawodawce żeby szybciutko wprowadził zmiany w prawie pozwalające na wydawanie takich dokumentów. Pani zaproponowała też opcje numer 2 czyli wypis z rejestru gruntów (z którego będzie wynikać dokładnie to samo co z księgi, ale z głupim nie ma co się kłócić).

Korzystając z okazji urywam się trochę wcześniej z pracy i pędzę do urzędu żeby wziąć ten wypis. Urzędnicy  w naszym urzędzie są na szczęście przemili. Później idę do miejscowego PKO żeby przekazali ten wypis do tych mądrali co mają kłopoty z wnioskowaniem. Ustaliłam z tamtą kobitą, ze taką ścieżką mogę to przekazać. W banku trochę się dziwują, ale widocznie na prowincji pracują ludzie bardziej życzliwi niż w mieście bo wszystko przekażą.
Ciekawe co dalej, jeśli teraz każą mi tłumaczyć dlaczego orzeł na pieczątce ma koronę to oszaleję.

*oczywiście nasz wieś tak naprawdę nie nazywa się Żabigród, ale cenzura w postaci Misiaka zakazała używać nazwy prawdziwej ze względów bezpieczeństwa. Kłócić się nie będę bo niech też ma coś do powiedzenia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz