Ale ułóżmy to w jakąś składną całość. Zacznijmy od kostki. Pierwszy dzień układania kostki wiąże się dla mnie z urlopem budowlanym. Jestem potrzebna na miejscu żeby ustalić jak dokładnie mają wyglądać ścieżki itp, przy okazji urlopu na budowli pojawiają się też ludzie z wodociągów zamontować wodomierz - żegnaj darmowa wodo.
Żabigród
niedziela, 18 listopada 2012
sponsorem dzisiejszego odcinka jest literka K
A dlaczego K? a dlatego że dzieje się dużo rzeczy związanych z literką K. Mianowicie; rozpoczyna się układanie Kostki brukowej, my kładziemy pod prysznicem Kamyczki a także stajemy się szczęsliwymi posiadaczami tiKo :)
Ale ułóżmy to w jakąś składną całość. Zacznijmy od kostki. Pierwszy dzień układania kostki wiąże się dla mnie z urlopem budowlanym. Jestem potrzebna na miejscu żeby ustalić jak dokładnie mają wyglądać ścieżki itp, przy okazji urlopu na budowli pojawiają się też ludzie z wodociągów zamontować wodomierz - żegnaj darmowa wodo.
Ale ułóżmy to w jakąś składną całość. Zacznijmy od kostki. Pierwszy dzień układania kostki wiąże się dla mnie z urlopem budowlanym. Jestem potrzebna na miejscu żeby ustalić jak dokładnie mają wyglądać ścieżki itp, przy okazji urlopu na budowli pojawiają się też ludzie z wodociągów zamontować wodomierz - żegnaj darmowa wodo.
niedziela, 4 listopada 2012
zabudowy i odpływ liniowy
W tym tygodniu nie tylko my pracujemy w naszym domu. Wiemy już jak ma wyglądać kuchnia więc ściągamy Pana czarka żeby zabudował nam róg kuchni. Skoro już jest to robi też inne zabudowy, czyli anemostat od rekuperatora w kuchni i półkę która będzie zasłaniała pion kanalizacyjny w gabinecie.
Poza kontynuacją układania płytek wklejamy w końcu odpływ liniowy. Kabina już zamówiona, więc czas najwyższy. Pan Czarek obserwuje nas z lekkim uśmiechem, ale dobrze bo przy okazji udziela kilku cennych rad jak kłaść kamyki pod prysznicem żeby zrobić spadek.
![]() |
| o tą ściankę będzie się opierać nasza narożna kuchenka |
![]() |
| a to jest nasza przepiękna półka :) jestem w niej zakochana |
A w ramach "przyjemności" umówiliśmy się z Shafranami na grobbing. Ponieważ jechaliśmy zupełnie innymi drogami to my weszliśmy jedną bramą a oni drugą. Mieliśmy spotkać się w połowie cmentarza, ale Shafrany posuwały się tak powoli, że my zdążyliśmy przejść przez cały. Podejrzewaliśmy, że to Shafralena się ociąga wodzona na pokuszenie przez oferentów pańskiej skórki. Prawda okazała się bardziej zaskakująca. Otóż Shafrany utknęły w pieszym korku! przez pół godziny przeszli jakieś 30 metrów. Nigdy czegoś takiego nie widziałam i mam nadzieję że już nie zobaczę.
W tym tygodniu było też halloween. Brak czasu brakiem czasu ale tradycji musi stać się zadość więc robię dynie (a że po fakcie...) tym razem niestety średnio się popisałam i poszłam w coś w miarę łatwego i szybkiego do wykonania, ale efekt też jest niezły ;)
![]() |
| Titan z Brutal Legend |
niedziela, 28 października 2012
ni śnieg, ni deszcz, ni brak prądu
W tym tygodniu nie zajmujemy się łazienką. Nie znaczy to bynajmniej, że jest skończona ;) potrzebowaliśmy trochę odmiany (Misiak bo obudowa kibla go wykończyła, ja bo nie mogłam słuchać jak zagrzewa do walki narzędzia, materiały i nieznanych odbiorców mówiąc co myśli o ich matkach i korzeniach).
Poza pracami wykonawczymi czeka nas kolejny etap prac koncepcyjnych - pora wybrać kostkę na podjazd i migiem wybrać wykonawcę. W naszym przypadku zrobienie podjazdu jest konieczne przed przeprowadzką, po pierwsze dlatego że ziemię mamy jaką mamy i nie wyobrażam sobie wychodzenia rano do pracy przez gliniaste bajoro, po drugie musimy mieć jak przetransportować "dzieci" do garażu. Po wstępnych rozmowach umówiliśmy się z panem kostkarzem na pomiar, żeby określić ile właściwie mamy tej kostki do zrobienia i ile to będzie kosztować. Zostaje nam wybrać "model" i kolor. Umawiamy się na sobotę żeby pojechać do firmy na plac i obejrzeć na żywo dostępne wzory i kolory. Niestety w sobotę nagle zaczyna padać śnieg... dużo śniegu. Trochę utrudnia to oglądanie kostki, która znajduje się pod śniegiem, ale nie mamy czasu czekać na lepszą aurę, tym bardziej, że zmiana pogody stawia pod znakiem zapytania całe przedsięwzięcie. Ostatecznie decydujemy się na kostkę kontur bruk betu w kolorze zbliżonym do elewacji (a właściwie elewacji i dachu bo kolor jest melanżowy). Okazało się, że podjazdu ścieżek itp. mamy ok. 160m2... z niecierpliwością czekamy na wycenę.
Zmiana pogody ma wiele minusów, również taki, że zaczęła się dokładnie wtedy kiedy przyjechało do nas "suche" drewno kominkowe. Suche pewnie było w momencie załadunku, a teraz będzie schło od nowa. Na początek zamówiliśmy 2m3 - zobaczymy na ile tego starczy. Mam nadzieję, że na długo bo samo układanie tego w stosik to kawał roboty.
Kolejnym zamówieniem które robimy w tym tygodniu są drzwi wewnętrzne. Po raz kolejny wracamy do Pana Tomka od okien. Na początek zamawiamy wyłącznie drzwi na dół - do łazienki, gabinetu i wiatrołapu.
Pojawiają się też pierwsze meble :) dokładnej mówiąc mój nieoceniony i najdroższy braciszek zaproponował nam dwa regały, których chce się pozbyć w związku z przeprowadzką. Wykorzystamy je sobie w spiżarni.
Pan Czarek zrobił nam już sufit podwieszany w holu i lada moment pojawią się w nim światełka :) na razie wygląda dziwnie, bo jest częściowo zielony (akurat takie płyty gk nam zostały).
W ramach "relaksu" przenieśliśmy się do kuchni i małżonek ślicznie układa płytki na podłodze, a ja równie wspaniale podaje mu płytki i krzyżyki. Ponieważ płytki są duże praca idzie całkiem sprawnie. Jedyny kłopot polega na tym, że pytki będą się łączyć z drewnianą podłogą która jest zdecydowanie grubsza niż płytki. W związku z tym Misiak musi tą różnice grubości wyrównać klejem, czyli dać go i na podłogę i na płytkę. W tym miejscu mamy ogrzewanie podłogowe, więc musimy używać kleju elastycznego, który jest oczywiście droższy niż zwykły. Pewnie można byłoby najpierw dać jakąś zaprawę wyrównującą, ale z tym też byłoby sporo zabawy.
Okazuje się, że kiedy żyje się na wsi pogoda ma wpływ właściwie na każdy aspekt życia. A wszystko to dlatego, że pogoda może spowodować np. przerwy w dostawie prądu. No masakra jakaś, wystarczyło trochę śniegu żeby pogrążyć nas w mroku. Najgorzej, że stało się to akurat wtedy kiedy małżonek rozrobił kolejną porcję kleju do płytek .. dużą porcję. Ponieważ jest zima i jest wieczór to jest ciemno jak w ....zimowy wieczór. Można by powiedzieć, że w takich warunkach pracować się nie da, ale wyrzucić cały worek kleju jakoś nam nie w smak więc musimy sobie jakoś radzić. Myślę, że zasłużyliśmy na miano ludzi dążących do realizacji zadania pomimo pojawiających się trudności ;)
Na szczęście trudy rekompensuje nam wieczór przed kominkiem - fantastycznie jest siedzieć popijając piwo po ciężkim dniu i gapić się w płomienie :) A zima za oknem, pomimo że nie jest nam na rękę, niewątpliwie dodaje klimatu.
Poza pracami wykonawczymi czeka nas kolejny etap prac koncepcyjnych - pora wybrać kostkę na podjazd i migiem wybrać wykonawcę. W naszym przypadku zrobienie podjazdu jest konieczne przed przeprowadzką, po pierwsze dlatego że ziemię mamy jaką mamy i nie wyobrażam sobie wychodzenia rano do pracy przez gliniaste bajoro, po drugie musimy mieć jak przetransportować "dzieci" do garażu. Po wstępnych rozmowach umówiliśmy się z panem kostkarzem na pomiar, żeby określić ile właściwie mamy tej kostki do zrobienia i ile to będzie kosztować. Zostaje nam wybrać "model" i kolor. Umawiamy się na sobotę żeby pojechać do firmy na plac i obejrzeć na żywo dostępne wzory i kolory. Niestety w sobotę nagle zaczyna padać śnieg... dużo śniegu. Trochę utrudnia to oglądanie kostki, która znajduje się pod śniegiem, ale nie mamy czasu czekać na lepszą aurę, tym bardziej, że zmiana pogody stawia pod znakiem zapytania całe przedsięwzięcie. Ostatecznie decydujemy się na kostkę kontur bruk betu w kolorze zbliżonym do elewacji (a właściwie elewacji i dachu bo kolor jest melanżowy). Okazało się, że podjazdu ścieżek itp. mamy ok. 160m2... z niecierpliwością czekamy na wycenę.
Zmiana pogody ma wiele minusów, również taki, że zaczęła się dokładnie wtedy kiedy przyjechało do nas "suche" drewno kominkowe. Suche pewnie było w momencie załadunku, a teraz będzie schło od nowa. Na początek zamówiliśmy 2m3 - zobaczymy na ile tego starczy. Mam nadzieję, że na długo bo samo układanie tego w stosik to kawał roboty.
![]() |
| nie dobrze, ze pada, ale uwielbiam patrzeć na ośnieżony dach |
![]() |
| bez zamawiania drewna kominkowego też mamy czym palić. mam nadzieję, że teraz kiedy jest kominek ta sterta będzie się sukcesywnie zmniejszać. tym bardziej że jest to jedna z 3 stert. |
Kolejnym zamówieniem które robimy w tym tygodniu są drzwi wewnętrzne. Po raz kolejny wracamy do Pana Tomka od okien. Na początek zamawiamy wyłącznie drzwi na dół - do łazienki, gabinetu i wiatrołapu.
Pojawiają się też pierwsze meble :) dokładnej mówiąc mój nieoceniony i najdroższy braciszek zaproponował nam dwa regały, których chce się pozbyć w związku z przeprowadzką. Wykorzystamy je sobie w spiżarni.
Pan Czarek zrobił nam już sufit podwieszany w holu i lada moment pojawią się w nim światełka :) na razie wygląda dziwnie, bo jest częściowo zielony (akurat takie płyty gk nam zostały).
W ramach "relaksu" przenieśliśmy się do kuchni i małżonek ślicznie układa płytki na podłodze, a ja równie wspaniale podaje mu płytki i krzyżyki. Ponieważ płytki są duże praca idzie całkiem sprawnie. Jedyny kłopot polega na tym, że pytki będą się łączyć z drewnianą podłogą która jest zdecydowanie grubsza niż płytki. W związku z tym Misiak musi tą różnice grubości wyrównać klejem, czyli dać go i na podłogę i na płytkę. W tym miejscu mamy ogrzewanie podłogowe, więc musimy używać kleju elastycznego, który jest oczywiście droższy niż zwykły. Pewnie można byłoby najpierw dać jakąś zaprawę wyrównującą, ale z tym też byłoby sporo zabawy.
Okazuje się, że kiedy żyje się na wsi pogoda ma wpływ właściwie na każdy aspekt życia. A wszystko to dlatego, że pogoda może spowodować np. przerwy w dostawie prądu. No masakra jakaś, wystarczyło trochę śniegu żeby pogrążyć nas w mroku. Najgorzej, że stało się to akurat wtedy kiedy małżonek rozrobił kolejną porcję kleju do płytek .. dużą porcję. Ponieważ jest zima i jest wieczór to jest ciemno jak w ....zimowy wieczór. Można by powiedzieć, że w takich warunkach pracować się nie da, ale wyrzucić cały worek kleju jakoś nam nie w smak więc musimy sobie jakoś radzić. Myślę, że zasłużyliśmy na miano ludzi dążących do realizacji zadania pomimo pojawiających się trudności ;)
![]() |
| a można by się zastanawiać co jest romantycznego w układaniu płytek ;) |
Na szczęście trudy rekompensuje nam wieczór przed kominkiem - fantastycznie jest siedzieć popijając piwo po ciężkim dniu i gapić się w płomienie :) A zima za oknem, pomimo że nie jest nam na rękę, niewątpliwie dodaje klimatu.
niedziela, 21 października 2012
kolejny tydzień w łazience
Ten tydzień zaczynamy i kończymy kiblem. Co gorsza, wcale nie oznacza to, że skończyliśmy się nim zajmować. Codziennie wieczorem robimy mały kroczek do przodu. Zaczynamy od pomalowania całej obudowy folią w płynie - może to przesadna ostrożność, ale w końcu jest ot urządzenie wodne, a foli mamy jeszcze sporo.
Kładzenie płytek na obudowie jest nieco skomplikowane. Szczęśliwie dwie płytki właściwie zgrywają się z szerokością obudowy, ale żeby wszystko wyglądało w miarę przyzwoicie musimy się zgrać fugami z fugami na ścianie.
Niestety praca nad obudową nie należy do najprostszych co wpływa na ogromne zwiększenie ilości słów powszechnie uznanych za nieprzyzwoite wymawianych przez małżonka. Chwilami jest nie do wytrzymania i ciężko zmusić go żeby przestał. Jedyną rzeczą która wydaje się działać jest.. muzyka klasyczna. Taaak, więc teraz układając płytki słuchamy Mozzarta i Bethovena.. chyba rzadki widok na budowie.
W sobotę kibel jest skończony. No prawie, jest obudowany od frontu, żeby można było powiesić miskę. Boki w dalszym ciągu są zielone, ale pracę nad nimi trzeba odłożyć na później żeby Misiak nie oszalał.
| otwór kiblowy musi być szczelnie zawinięty folią gdyż śmierdzi niemożliwie |
![]() |
| dzięki stelażowi z profili mamy taki sam poziom płytek na obudowie i na ścianie |
![]() |
| proszę jaki spokojny :) |
![]() |
Tymczasowy koniec prac nad kiblem nie oznacza końca pracy w łazience. Trzeba jeszcze zrobić odpowiedni spadek pod przyszłą kabinę prysznicową.
![]() |
| Znów coś co można było zlecić wylewkarzom, no ale z drugiej strony czy warto pozbawiać się takiej zabawy? |
![]() |
| kamyczki pod prysznic - prawie jak na chorwackiej plaży ;) |
W tym tygodniu nie tylko my pracujemy. Pan Czarek wymurował nam słupki od ogrodzenia i wiadomo już gdzie będą brama i furtka
Ale wszystko to jest mało ważne w obliczu tego, ze w sobotę w końcu przyjeżdża do nas kominek :) Czekaliśmy na to od dawna (chociaż od zamówienia minął tylko tydzień). W pewnym sensie można powiedzieć, że cały dom budujemy dla tego kominka. Bo właściwie co jest lepsze w domu niż siedzenie przed kominkiem w chłodny jesienny wieczór? :)
niedziela, 14 października 2012
jeśli masz słabą pamięć będziesz mieć więcej roboty
Kolejny intensywny tydzień - w dalszym ciągu pracujemy nad łazienką.
W końcu zdecydowaliśmy, że pod prysznicem położymy małe białe kamyczki. Kupuje się je przyklejone do siatki o wymiarach 30x30 cm, takiej samej jak płytki. Ale zanim będziemy mogli cokolwiek położyć trzeba będzie zrobić spadek, który będzie kierował wodę do odpływu. I tu jest taka dziwna sprawa. Od dawna wiedzieliśmy, że chcemy mieć odpływ liniowy. Od dawna też wiedzieliśmy, że to będzie wymagało uformowania spadku. Tylko nie bardzo wiem dlaczego zapomnieliśmy o tym powiedzieć Panom Wylewkarzom... przyszlibyśmy na gotowe i moglibyśmy sobie kłaść te kamyczki. A tak, musimy zacząć od naprawiania własnych błędów.
Oprócz tego kupujemy płytki do kuchni i przedpokoju/ holu (trochę to głupia nazwa, ale prawdę mówiąc chyba najlepiej pasuje do pomieszczenia). Zdecydowaliśmy się na jasnoszare płytki o wymiarach 30x60 cm. Są w miarę neutralne, a przez to że w holu i kuchni będą takie same mam nadzieję, że będzie wrażenie przestronności.
Ponieważ, nie samą pracą człowiek żyje znaleźliśmy sobie jeszcze jakieś przyjemniejsze zadania i pojechaliśmy zamówić kominek. Zdecydowaliśmy się na Romotop z szamotowym wkładem. Przy tej okazji musimy bardzo twardo przekonywać Pana, że nie chcemy obkładać kominka kaflami, bo według pana jest to jedyna słuszna metoda. Do kominka zaproponowano nam "kota gratis", oczywiście w charakterze zwierzaka domowego. Otóż, tak się złożyło, że pan znalazł kilka małych kotków i szuka im domu. Przyznam, że tak jak z reguły za kotami nie przepadam (nie mam nic przeciwko, po prostu nie byłby to mój pierwszy wybór gdybym miała mieć zwierzaka) ale był tak taki jeden, na którego dałaby się namówić :) był biało, rudo czarny i straszny był z niego urokliwiec, ale ten akurat nie był do oddania.
W końcu zdecydowaliśmy, że pod prysznicem położymy małe białe kamyczki. Kupuje się je przyklejone do siatki o wymiarach 30x30 cm, takiej samej jak płytki. Ale zanim będziemy mogli cokolwiek położyć trzeba będzie zrobić spadek, który będzie kierował wodę do odpływu. I tu jest taka dziwna sprawa. Od dawna wiedzieliśmy, że chcemy mieć odpływ liniowy. Od dawna też wiedzieliśmy, że to będzie wymagało uformowania spadku. Tylko nie bardzo wiem dlaczego zapomnieliśmy o tym powiedzieć Panom Wylewkarzom... przyszlibyśmy na gotowe i moglibyśmy sobie kłaść te kamyczki. A tak, musimy zacząć od naprawiania własnych błędów.
| brudny znaczy szczęśliwy :) |
| ułożymy z przesunięciem o 1/3 długości |
Pan Czarek zabudował kibel karton gipsem, więc możemy jechać dalej z płytkami na ścianie. Niestety samo zabudowanie kibla będzie pewnie trochę bardziej kłopotliwe.
| na dodatek wychodzi na to, że gdzieś spod tego ustrojstwa cieknie.. trzeba będzie rozłożyć i zobaczyć gdzie. |
niedziela, 7 października 2012
łazienka cd
Zanim pojedziemy robić łazienkę, idziemy do dactera wybierać kolory kuchni :) W tygodniu dostaliśmy szkice i kuchnia zaczyna nabierać kształtów, na razie wirtualnych, ale zawsze coś :)
| myślcie co chcecie, według mnie są śliczne :) |
| Proszę jak Misiak ślicznie wyciął otworki na gniazdka |
| a to jest dziura na rurę, na końcu tej rury będzie taki zaworek przez który szambiarka będzie mogła zasysać co ma do zassania |
niedziela, 30 września 2012
kuna
Tym razem nie budujemy, chorujemy. A raczej Misiak choruje, a ja dbam, żeby nie brakowało mu herbatki. Mimo wszystko budowlę trzeba odwiedzić. Na miejscu powstaje front naszego ogrodzenia. Pomimo ambitnych planów musimy zadowolić się ogrodzeniem z siatki. Niestety, nasze pomysły nie idą w parze z budżetem. Ale siatka też może być niezła jak puści się na nią jakieś pnącze. Zresztą jak się ma ok 55 metrów z przodu to ciężko murować całość z klinkieru, czy może ręcznie robionej cegły jaka nam się marzyła.
W tym tygodniu odkryliśmy, że koło mieszkania w którym obecnie mieszkamy jest firma, która robi meble kuchenne - dacter. Wybraliśmy się obejrzeć co mają i wygląda na to, że te same rozwiązania, które były w BRW są też u nich i to w zdecydowanie rozsądniejszych cenach. Wybraliśmy wstępnie fronty (orzech) i będziemy się umawiać na zrobienie pierwszego wstępnego projektu :)
A poza ogrodzeniem mamy .. kunę :) ogromnie ładny zwierzak, co prawda okropny szkodnik, ale póki sobie siedzi w pustakach to jest śliczna.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)





























