Poza pracami wykonawczymi czeka nas kolejny etap prac koncepcyjnych - pora wybrać kostkę na podjazd i migiem wybrać wykonawcę. W naszym przypadku zrobienie podjazdu jest konieczne przed przeprowadzką, po pierwsze dlatego że ziemię mamy jaką mamy i nie wyobrażam sobie wychodzenia rano do pracy przez gliniaste bajoro, po drugie musimy mieć jak przetransportować "dzieci" do garażu. Po wstępnych rozmowach umówiliśmy się z panem kostkarzem na pomiar, żeby określić ile właściwie mamy tej kostki do zrobienia i ile to będzie kosztować. Zostaje nam wybrać "model" i kolor. Umawiamy się na sobotę żeby pojechać do firmy na plac i obejrzeć na żywo dostępne wzory i kolory. Niestety w sobotę nagle zaczyna padać śnieg... dużo śniegu. Trochę utrudnia to oglądanie kostki, która znajduje się pod śniegiem, ale nie mamy czasu czekać na lepszą aurę, tym bardziej, że zmiana pogody stawia pod znakiem zapytania całe przedsięwzięcie. Ostatecznie decydujemy się na kostkę kontur bruk betu w kolorze zbliżonym do elewacji (a właściwie elewacji i dachu bo kolor jest melanżowy). Okazało się, że podjazdu ścieżek itp. mamy ok. 160m2... z niecierpliwością czekamy na wycenę.
Zmiana pogody ma wiele minusów, również taki, że zaczęła się dokładnie wtedy kiedy przyjechało do nas "suche" drewno kominkowe. Suche pewnie było w momencie załadunku, a teraz będzie schło od nowa. Na początek zamówiliśmy 2m3 - zobaczymy na ile tego starczy. Mam nadzieję, że na długo bo samo układanie tego w stosik to kawał roboty.
![]() |
| nie dobrze, ze pada, ale uwielbiam patrzeć na ośnieżony dach |
![]() |
| bez zamawiania drewna kominkowego też mamy czym palić. mam nadzieję, że teraz kiedy jest kominek ta sterta będzie się sukcesywnie zmniejszać. tym bardziej że jest to jedna z 3 stert. |
Kolejnym zamówieniem które robimy w tym tygodniu są drzwi wewnętrzne. Po raz kolejny wracamy do Pana Tomka od okien. Na początek zamawiamy wyłącznie drzwi na dół - do łazienki, gabinetu i wiatrołapu.
Pojawiają się też pierwsze meble :) dokładnej mówiąc mój nieoceniony i najdroższy braciszek zaproponował nam dwa regały, których chce się pozbyć w związku z przeprowadzką. Wykorzystamy je sobie w spiżarni.
Pan Czarek zrobił nam już sufit podwieszany w holu i lada moment pojawią się w nim światełka :) na razie wygląda dziwnie, bo jest częściowo zielony (akurat takie płyty gk nam zostały).
W ramach "relaksu" przenieśliśmy się do kuchni i małżonek ślicznie układa płytki na podłodze, a ja równie wspaniale podaje mu płytki i krzyżyki. Ponieważ płytki są duże praca idzie całkiem sprawnie. Jedyny kłopot polega na tym, że pytki będą się łączyć z drewnianą podłogą która jest zdecydowanie grubsza niż płytki. W związku z tym Misiak musi tą różnice grubości wyrównać klejem, czyli dać go i na podłogę i na płytkę. W tym miejscu mamy ogrzewanie podłogowe, więc musimy używać kleju elastycznego, który jest oczywiście droższy niż zwykły. Pewnie można byłoby najpierw dać jakąś zaprawę wyrównującą, ale z tym też byłoby sporo zabawy.
Okazuje się, że kiedy żyje się na wsi pogoda ma wpływ właściwie na każdy aspekt życia. A wszystko to dlatego, że pogoda może spowodować np. przerwy w dostawie prądu. No masakra jakaś, wystarczyło trochę śniegu żeby pogrążyć nas w mroku. Najgorzej, że stało się to akurat wtedy kiedy małżonek rozrobił kolejną porcję kleju do płytek .. dużą porcję. Ponieważ jest zima i jest wieczór to jest ciemno jak w ....zimowy wieczór. Można by powiedzieć, że w takich warunkach pracować się nie da, ale wyrzucić cały worek kleju jakoś nam nie w smak więc musimy sobie jakoś radzić. Myślę, że zasłużyliśmy na miano ludzi dążących do realizacji zadania pomimo pojawiających się trudności ;)
![]() |
| a można by się zastanawiać co jest romantycznego w układaniu płytek ;) |
Na szczęście trudy rekompensuje nam wieczór przed kominkiem - fantastycznie jest siedzieć popijając piwo po ciężkim dniu i gapić się w płomienie :) A zima za oknem, pomimo że nie jest nam na rękę, niewątpliwie dodaje klimatu.







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz