Teraz to już pada na poważnie. Mamy bajoro nie z tej ziemi. Nie ma mowy żeby wejść na działkę w czymkolwiek innym niż w kaloszach (no dobra, wodery też by się nadawały). Pomimo tego Pan Czarek twardo robi swoje. Dziś do środka fundamentów został nasypany piasek (przy pomocy sympatycznego Pana Koparkowego).
Też dziś hydraulik rozkładał instalacje. Żeby mógł to zrobić, my musieliśmy podjąć decyzję gdzie chcemy mieć kible, umywalki, zlewy, pralki, zmywarkę ...no nie powiem trochę to abstrakcyjne podejmować takie decyzje widząc kawałek muru wystający z błota. W projekcie oczywiście jest standardowe rozmieszczenie sprzętów na którym można się wzorować, ale nie do końca nam odpowiadało. Zlew w kuchni przenieśliśmy z rogu pod okno. W rogu będzie miejsce na kuchenkę. To chyba był najbardziej kontrowersyjny punkt, ale w końcu tysiące amerykańskich gospodyń domowych nie mogą się mylić (na amerykańskich filmach zlew zawsze jest pod oknem).
Przez ten deszcz nie można malować bloczków dysperbitem. Pewnie będzie trzeba trochę poczekać aż woda opadnie.
Wieczorem jedziemy zapłacić Koparkowemu. Od niego dowiadujemy się, że nasz hydraulik (Pan Janek) nie zrobił przepustów (czyli przejścia rury pod fundamentem żeby później można było doprowadzić wodę z wodociągu do domu) trzeba będzie to sprawdzić bo nie brzmi dobrze. Koparkowy (jak już wspominałam, przemiły gość ) zaprasza nas żebyśmy obejrzeli jego dom (z jego odbiorem wiąże się zabawna historia, ale chyba nie nadaje się na bloga). Początkowo wykręcamy się że nie chcemy przeszkadzać, że cali w błocie itp, ale jest nieugięty - "Pani wejdzie, może Pani sobie coś podpatrzy" :)) bić się przecież z nim nie będziemy, więc idziemy zwiedzać - przy okazji poznajemy żonę i syna Koparkowego :)
dziś jest tak:
 |
| to jedyne zdjęcie Pana Czarka (a raczej jego fragmentu) jaki mamy :) |