No i mamy koniec świata. No może nie zaraz i nie od razu, ale podobno to już w tym roku! w zależności od źródła należy się spakować na maj albo na grudzień. Ciężka sprawa, bo w maju człowiek spakowałby zupełnie inne rzeczy niż w grudniu. To tylko pokazuje, że koniec świata to trudna sprawa i trzeba do niej podejść poważnie - może powinniśmy jednak zbudować jakiś nieduży schron atomowy? no tylko ta podmokła ziemia... z piwnicą byłby kłopot, a co dopiero ze schronem... w takim razie plan B - trzeba dobrze wykończyć taras, żeby mieć komfortowe warunki do oglądania tego zjawiska. Ahhhh końce świata! zawsze mnie tak wzruszają :)))
Pomimo tej straszliwej perspektywy decydujemy się kontynuować budowę. Między świętami a sylwestrem Elektryk się nie pojawił, a przynajmniej nie było śladów jego obecności. Na miejscu spotkaliśmy go dziś. Okazuje się, że miał zapalenie płuc i prawdę mówiąc dziś też było widać, że miał gorączkę. Szkoda mi go okropnie bo nie dość, że chory to jeszcze pracuje na mrozie. Zapewniliśmy go, że aż tak nam się nie spieszy i jeśli potrzebuje jeszcze czasu żeby wyzdrowieć to absolutnie nie będziemy mieli mu za złe jeśli coś się przeciągnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz