Elektryk dalej dzielnie pracuje, a my musimy się rozejrzeć za kimś kto położy nam na tych naszych pięknych czerwonych murach tynk. Co prawda w zimę tego robić na należy bo mróz może tynkowi poważnie zaszkodzić, ale dobrzy tynkarze zazwyczaj są zajęci z dużym wyprzedzeniem więc jeśli nie chcemy się obudzić "z ręką w stosownym naczyniu" jak mawiała moja wychowawczyni, to czas najwyższy zacząć się rozglądać.
Misiak wyszukał na forum muratora jakiegoś gościa w miarę z okolicy, który ma dobre opinię a przy tym nie jest kosmicznie drogi. Spotykamy się z nim najpierw u nas na budowli, żeby mógł ocenić rozmiar zadania i stopień skomplikowania. Na miejscu dowiadujemy się, ze nasz ściany pod kątem równości "nie są najgorsze", co mnie trochę oburza, bo moim zdaniem są bardzo eleganckie. Następnie jedziemy na budowę, na której on aktualnie kładzie tynki, żeby zobaczyć czy wygląda to dobrze i czy takie tynki chcemy. Mogłoby się wydawać, ze tynk to tynk - ma być w miarę biały i równy. Ale okazuje się, że sprawa jest bardziej złożona. Otóż tynki występują w różnych rodzajach; mogą być gipsowe, cementowo - wapienne albo tzw gipsowe twarde. Który jest najlepszy? oczywiście, jak w każdej dziedzinie budownictwa, każda pliszka swój ogonek chwali i są tacy co powiedzą, że tylko gips, a inni że zdecydowanie cementowo - wapienne. Fakty są takie: gips jest gładki, ale łatwy do zarysowania (nawet kijem od szczotki można zrobić dziurę) a cementowo - wapienny jest odporniejszy na uszkodzenia ale chropowaty, więc jeśli chce się mieć gładkie ściany to trzeba na niego położyć jeszcze gładź szpachlową.
Na szczęście nad wyborem możemy się jeszcze zastanowić. Z panem od tynków na razie umawiamy się na bardzo wstępnie na marzec, wszystko będzie zależało od pogody.