nie ma co ukrywać, że pomysł na bloga o Żabigrodzie przyszedł, jak to często dobre pomysły mają w zwyczaju, trochę późno. Prace zmierzające do zasiedlenia są już mocno zaawansowane a bez sensu opisywać historię od środka. Od środka to można jeść ciastko z marmoladką a historia musi mieć początek i... no przynajmniej początek i logiczny przebieg zdarzeń. Dlatego póki co muszę zacząć od retrospekcji (trochę to pewnie potrwa).
Opowieść czas zacząć:
Dawno dawno temu, za płaskowyżami i dolinami, ewentualnie pagórkami, ale zdecydowanie nie górami trafiliśmy na pewną okazję. Działki, którymi od dawna się interesowaliśmy nagle potaniały o prawie 50%.
To widocznie był ten impuls, którego potrzebowaliśmy. Dlatego po raz kolejny pojechaliśmy obwąchać naszą perspektywiczną działkę, pokręcić nosem i trochę pomarzyć, była sobota. Ale mieliśmy ogon... koło "naszej" działki zatrzymał się jeszcze jeden samochód (co prawda nie czarna wołga, ale..). Cały wieczór biliśmy się z myślami - z jednej strony fajnie z drugiej jednak daleko. W niedzielę postanowiliśmy zrobić test. Skoro mamy przez resztę życia dojeżdżać do pracy to musimy sprawdzić jak ten dojazd komunikacją "miejską" wygląda.
Test wypadł pomyślnie - blisko nie jest, ale tragedii nie ma, w sumie całkiem nieźle się jedzie. Decyzja zapadła.
Zdecydowaliśmy, że bierzemy urlopy na żądanie i z samego rana jedziemy kupić naszą działkę, w końcu ktoś się koło niej kręcił, cena atrakcyjna więc nie ma na co czekać. Nasza wrodzona ostrożność kazała nam jednak sprawdzić plan zagospodarowania zanim cokolwiek kupimy. Plan był taki, ze najpierw pojedziemy do gminy, a później po działkę. Na szczęście mój bardzo_mądry_małżonek wymyślił żeby jechać na początek do działki żeby ją zarezerwować. Okazało się że to była to decyzja najmądrzejsza z mądrych. Na miejscu byliśmy tuż po otwarciu biura, plan zagospodarowania mieli na miejscu :) Kiedy byliśmy już w trakcie podpisywania umowy przedwstępnej do właściciela działki zadzwonił telefon i usłyszeliśmy "no nie, już nie aktualne, Państwo właśnie podpisują umowę". Pół godziny później i byłoby po ptakach a tak... 8.11.2010 zostaliśmy obszarnikami.
poniedziałek, 8 listopada 2010
czwartek, 4 listopada 2010
witam w Żabigrodzie :)
Żabigród jak sama nazwa wskazuje jest miejscem zamieszkania Żab, czyli naszym. Właściwie dopiero nim będzie, a blog posłuży za pamiętnik, w którym będę opisywać kolejne etapy na drodze do zasiedlenia :)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)